Do Czytelnika

Moje teksty tworzą pewną całość. Nie są jednak rozdziałami jednej powieści. A jeśli już to jest to raczej opowieść szkatułkowa. Jeśli chcesz przeżyć coś wyjątkowego, zacznij czytać od początku ;)

niedziela, 23 czerwca 2013

Całkiem nowa historia...

ON   Zamieszkałaś w moim sercu.
     Zajmie to sporo czasu,
     sporo bezcennego czasu.
     Trzeba czasu i cierpliowści,
     żeby to zrobić dobrze.
     Wiem, że tym razem to naprawdę
     przepełniające mnie uczucie.
     I wiem, że jeśli będę dość uparty, 
     wiem, że naprawdę mi się uda.
     Chcę być taki dla Ciebie.

ONA  Pokazałeś mi dom,
     nasz dom.
     Zobaczyłam w oknach firanki
     i ścieżkę, teraz idę tam,
     trzymam Cię za rękę
     i już nie puszczę.
     Czuję Twe serce,
     widzę drzwi 
     i mam klucz.





     

środa, 19 czerwca 2013

Epitafium

  Odszedłeś.
Tyle lat - tęsknoty
             nadziei
          bez nadziei
            zabrałeś
       wybrałeś
           beze mnie
        odszedłeś - sam
    ból, który był wtedy
            pozostał 
      nie mogliśmy być razem
          NIGDY - nie chciałeś
 Chcę powiedzieć - żegnaj
    i nie umiem się pożegnać
  w moim sercu jest taka skrytka
   do której klucz masz tylko Ty
     i moja miłość
              - do Ciebie

Kochałam - i nikt Cię tak nie...
                 Ukochałam.

Teraz - muszę znaleźć Twój grób
  jak wdowa po żołnierzu,
     który zginął.

Świat, w którym byliśmy
            odpłynął
 to świat naszej młodości  
i - miłości - której nie było.

Nie dałeś nam szansy. 

Żegnaj, Leszku.

     Nie zdążyłam.




Leszek. Epilog

Muszę wrócić do tej historii, która ma swoje zakończenie. Czeka na słowa. I nie jest to happy end.

On stał na przystanku. Poznałam go z daleka. Jak to możliwe, że był tam, gdzie to było po prostu niemożliwe? 

Ulga? Nie - to nie to, co poczułam - błogostan, spokój... Stał spokojnie i przyglądał się ludziom wysiadającym z tramwaju. Wiedziałam, ze czekał na mnie, tylko na mnie. I patrzył, jakby widział więcej i dalej. 

- To Ty.
- Czekam. Bardzo długo. Wiedziałem, że w końcu Cię zobaczę.
- Dlaczego pozwoliłeś mi odejść? 
- Wtedy nie rozumiałem, że możesz mnie kochać.

Jakieś echo odbiło ostatnie słowo, wróciło w myślach... "kochać". Poczułam zimny dreszcz i taką okropną bezradność. Zobaczyłam odjeżdżający tramwaj. W jednej chwili wszystko rozpłynęło się, zatarło. 

Sen. Boże. We śnie przyszedł do mnie Leszek. Tak prawdziwy, że słyszłąm dźwięk Jego głosu. W kolojnych snach znowu na mnie czekał. Na schodach. Na ulicy. Na jakijeś wieży. W parku. Obliczyłam - minęło 10 lat. Pojęłam - On mnie woła. Może napsiać list... Przecież ludzie tak często nie zmieniają adresów. 

Minęło trochę czasu. 
Nim odkryłam.
Znalazłam - odpowiedź - skąd ten głos.
Wiem już wszystko.
Cmentarz.
Tablica.
"Żył lat 35."
Nie ma Go. 
Nie zdążyłam.

-----------------------------------------------------------------
Każdy człowiek zostawia ślad. 
Nie wytrzesz go, nie zapomnisz, odcisnął swój kształt. 
Łudzisz się, że go zmarzesz, że 
zasypie go piach, 
zaleje go woda,
rozniesie wiatr.

Ale to ŚLAD. 

Jego miejsce w przestrzeni wszechświata
                           wśród gwiazd.




poniedziałek, 17 czerwca 2013

Koszula

Jego koszula
  zdjęta ze sznura
    jeszcze wilgotna
      trochę samotna
        czeka na ciepło
          intymną chwilę
            dotyk anioła...

On wejdzie cały
  w swej glorii chwały
    zapnie guziki
      strzepnie rękawy
        wypełni sobą każdą szczelinę
          zostawi zapach
            i pewną minę.


Może przez chwilę w swym męskim świecie pomyśli ciepło o swej kobiecie, a wtedy w sercu usłyszy czułe: 

- Kochanie - to ja prasuję Twoje koszule.


Jego imię

I znowu On... zawsze i wszędzie
Pochłania wszystko.
To piosenka, która jest we mnie,
Leży cicho na dnie serca i drzemie...

Czekam - aż ze snu się zbudzi
Twoje imię - nigdy nie odejdzie, 
Wczoraj (...)
Jutro (...) - nigdy się nie znudzi.

Piszę wiersze (...)
Czasem słów brakuje (...)
Twoje imię zawsze jest pierwsze,
Chcę, czy nie chcę, ciągle je czuję.

Pochylam się nad czasem,
Uciekam wstecz (...)
Na drodze bez końca
Wyschły łzy (i to się rymuje):
Nie ma już słońca...

Więc klepsydrę trzeba odwrócić,
Zacząć dzień i nową godzinę.
Zobacz, ciągle piasek się sypie...
I to jedno Ziarnko - Twoje imię.


poniedziałek, 10 czerwca 2013

Przelotny ptak

Jesteś tylko chwilą
 Zaraz jej nie będzie 
   odfruniesz 
     odejdziesz
  jesteś tu przelotem
        na chwilę.
 Usiądziesz?
      Zrobię Ci herbaty..
  Pochłonie mnie czekanie
   ta myśl powstrzyma katastrofę
              człowiek jest sam.
                   Naprawdę.
         Chwilo - trwaj.



środa, 5 czerwca 2013

Wspomnienie o Tomku

Gdy zadzwonił była prawie północ. I powiedział, że przyjeżdża! Byłam zaspana, rozespana i zmęczona. Cała się trzęsłam i dygotałam. Nie wierzyłam, że On tu przyjedzie w środku nocy.

  Przyjechał.

Był tutaj. Całą noc. 

Teraz - myślę o Nim i myślę. To nie wyszło zbyt dobrze. Najpierw sieedział i siedział. Nawet się nie przywitał. Nic nie powiedział. Usiadł tu i tak siedział. 

Nie wiedziałam, co mam zrobić, jak się zachować. Siedział i nie patzrył na mnie.

- Zrobić Ci herbaty?
- Zrób. Wypiję herbatę i pójdę. 

Jak bardzo chciałam go przytulić...

- Chyba będę spał na podłodze.

Zgasił lampkę. Głaskałam Go po włosach. Ma takie sztywne te włosy.

I potem, gdzieś w nocy, rozpłakałam się. Z żalu, z tęsknoty, ze złości.

Wtedy, w piątek, po tej rozmowie przez telefon, On poszedł gdzieś na dyskotekę. I to w piątek był z jakąś panienką.

Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że to na tym piątku się nie skończyło, że może się z nią dalej spotykał... Więc cóż, to tak. Nie ta, to inna. Nie ja... To co, że nie JA.

Potem znowu gdzieś w nocy mówię, że: .... kocham. Tak bardzo Go kocham - czy to dla Niego nic nie znaczy? ... A jak Ci się wydaje? - Jego odpowiedź. Potem usnęliśmy.

Ranek był cichy. On wstał, było za dziesięć siódma, gdy wyszedł. Miał iść do pracy, ale było późno. 

Czułam się fatalnie. Przez cały dzień miałam "szumy" w głowie. Zefirek. 

On wyszedł przed siódmą. Otworzyłam drzwi i stanęłam za nimi, jakbym chciała się schować. Stanął w tych drzwiach, zawahał się i tylko cicho powiedział "cześć"...






wtorek, 4 czerwca 2013

Moje Dziesięć Przykazań

Więc nie ma.
Tego, na co czekałam. 
Potwierdzenia. Że warto czekać.
Jest inne potwierdzenie. 
 NIE WARTO CZEKAĆ.
Nie, źle. Nie tak. Inaczej.
 NIE OCZEKIWAĆ.
A kiedy czeka się każdym ziarnkiem piasku?
Jest sposób.
Przywołać wichurę, tajfun, który rozpędzi, rozsypie,
 rozniesie piasek na wszystkie strony świata. 
Włączć Pink Floyd na przykład.
Usiąść na podłodze. 
 Bliżej ziemi.
Głowę ukryć w ramionach: spróbować nie płakać.

1. Nie wymagać.
2. Nie oczekiwać.
3. Nie czekać.
4. Nie myśleć. 
5. Nie rozmyślać.
6. Nie wspominać.
7. Nie pamiętać.
8. Nie tęsknić.
9. Nie prosić.
10. Nie kochać.

MOJE DZIESIĘĆ PRZYKAZAŃ.
POWIESIĆ NAD ŁÓŻKIEM.
ALBO LEPIEJ: OBOK TELEFONU.
MOŻE WTEDY ZMIENIĘ. 
CO?
SWÓJ LOS.
JAKI?
NIESZCZĘŚLIWIE CZEKAJĄCEJ.