Do Czytelnika

Moje teksty tworzą pewną całość. Nie są jednak rozdziałami jednej powieści. A jeśli już to jest to raczej opowieść szkatułkowa. Jeśli chcesz przeżyć coś wyjątkowego, zacznij czytać od początku ;)

niedziela, 23 czerwca 2013

Całkiem nowa historia...

ON   Zamieszkałaś w moim sercu.
     Zajmie to sporo czasu,
     sporo bezcennego czasu.
     Trzeba czasu i cierpliowści,
     żeby to zrobić dobrze.
     Wiem, że tym razem to naprawdę
     przepełniające mnie uczucie.
     I wiem, że jeśli będę dość uparty, 
     wiem, że naprawdę mi się uda.
     Chcę być taki dla Ciebie.

ONA  Pokazałeś mi dom,
     nasz dom.
     Zobaczyłam w oknach firanki
     i ścieżkę, teraz idę tam,
     trzymam Cię za rękę
     i już nie puszczę.
     Czuję Twe serce,
     widzę drzwi 
     i mam klucz.





     

środa, 19 czerwca 2013

Epitafium

  Odszedłeś.
Tyle lat - tęsknoty
             nadziei
          bez nadziei
            zabrałeś
       wybrałeś
           beze mnie
        odszedłeś - sam
    ból, który był wtedy
            pozostał 
      nie mogliśmy być razem
          NIGDY - nie chciałeś
 Chcę powiedzieć - żegnaj
    i nie umiem się pożegnać
  w moim sercu jest taka skrytka
   do której klucz masz tylko Ty
     i moja miłość
              - do Ciebie

Kochałam - i nikt Cię tak nie...
                 Ukochałam.

Teraz - muszę znaleźć Twój grób
  jak wdowa po żołnierzu,
     który zginął.

Świat, w którym byliśmy
            odpłynął
 to świat naszej młodości  
i - miłości - której nie było.

Nie dałeś nam szansy. 

Żegnaj, Leszku.

     Nie zdążyłam.




Leszek. Epilog

Muszę wrócić do tej historii, która ma swoje zakończenie. Czeka na słowa. I nie jest to happy end.

On stał na przystanku. Poznałam go z daleka. Jak to możliwe, że był tam, gdzie to było po prostu niemożliwe? 

Ulga? Nie - to nie to, co poczułam - błogostan, spokój... Stał spokojnie i przyglądał się ludziom wysiadającym z tramwaju. Wiedziałam, ze czekał na mnie, tylko na mnie. I patrzył, jakby widział więcej i dalej. 

- To Ty.
- Czekam. Bardzo długo. Wiedziałem, że w końcu Cię zobaczę.
- Dlaczego pozwoliłeś mi odejść? 
- Wtedy nie rozumiałem, że możesz mnie kochać.

Jakieś echo odbiło ostatnie słowo, wróciło w myślach... "kochać". Poczułam zimny dreszcz i taką okropną bezradność. Zobaczyłam odjeżdżający tramwaj. W jednej chwili wszystko rozpłynęło się, zatarło. 

Sen. Boże. We śnie przyszedł do mnie Leszek. Tak prawdziwy, że słyszłąm dźwięk Jego głosu. W kolojnych snach znowu na mnie czekał. Na schodach. Na ulicy. Na jakijeś wieży. W parku. Obliczyłam - minęło 10 lat. Pojęłam - On mnie woła. Może napsiać list... Przecież ludzie tak często nie zmieniają adresów. 

Minęło trochę czasu. 
Nim odkryłam.
Znalazłam - odpowiedź - skąd ten głos.
Wiem już wszystko.
Cmentarz.
Tablica.
"Żył lat 35."
Nie ma Go. 
Nie zdążyłam.

-----------------------------------------------------------------
Każdy człowiek zostawia ślad. 
Nie wytrzesz go, nie zapomnisz, odcisnął swój kształt. 
Łudzisz się, że go zmarzesz, że 
zasypie go piach, 
zaleje go woda,
rozniesie wiatr.

Ale to ŚLAD. 

Jego miejsce w przestrzeni wszechświata
                           wśród gwiazd.




poniedziałek, 17 czerwca 2013

Koszula

Jego koszula
  zdjęta ze sznura
    jeszcze wilgotna
      trochę samotna
        czeka na ciepło
          intymną chwilę
            dotyk anioła...

On wejdzie cały
  w swej glorii chwały
    zapnie guziki
      strzepnie rękawy
        wypełni sobą każdą szczelinę
          zostawi zapach
            i pewną minę.


Może przez chwilę w swym męskim świecie pomyśli ciepło o swej kobiecie, a wtedy w sercu usłyszy czułe: 

- Kochanie - to ja prasuję Twoje koszule.


Jego imię

I znowu On... zawsze i wszędzie
Pochłania wszystko.
To piosenka, która jest we mnie,
Leży cicho na dnie serca i drzemie...

Czekam - aż ze snu się zbudzi
Twoje imię - nigdy nie odejdzie, 
Wczoraj (...)
Jutro (...) - nigdy się nie znudzi.

Piszę wiersze (...)
Czasem słów brakuje (...)
Twoje imię zawsze jest pierwsze,
Chcę, czy nie chcę, ciągle je czuję.

Pochylam się nad czasem,
Uciekam wstecz (...)
Na drodze bez końca
Wyschły łzy (i to się rymuje):
Nie ma już słońca...

Więc klepsydrę trzeba odwrócić,
Zacząć dzień i nową godzinę.
Zobacz, ciągle piasek się sypie...
I to jedno Ziarnko - Twoje imię.


poniedziałek, 10 czerwca 2013

Przelotny ptak

Jesteś tylko chwilą
 Zaraz jej nie będzie 
   odfruniesz 
     odejdziesz
  jesteś tu przelotem
        na chwilę.
 Usiądziesz?
      Zrobię Ci herbaty..
  Pochłonie mnie czekanie
   ta myśl powstrzyma katastrofę
              człowiek jest sam.
                   Naprawdę.
         Chwilo - trwaj.



środa, 5 czerwca 2013

Wspomnienie o Tomku

Gdy zadzwonił była prawie północ. I powiedział, że przyjeżdża! Byłam zaspana, rozespana i zmęczona. Cała się trzęsłam i dygotałam. Nie wierzyłam, że On tu przyjedzie w środku nocy.

  Przyjechał.

Był tutaj. Całą noc. 

Teraz - myślę o Nim i myślę. To nie wyszło zbyt dobrze. Najpierw sieedział i siedział. Nawet się nie przywitał. Nic nie powiedział. Usiadł tu i tak siedział. 

Nie wiedziałam, co mam zrobić, jak się zachować. Siedział i nie patzrył na mnie.

- Zrobić Ci herbaty?
- Zrób. Wypiję herbatę i pójdę. 

Jak bardzo chciałam go przytulić...

- Chyba będę spał na podłodze.

Zgasił lampkę. Głaskałam Go po włosach. Ma takie sztywne te włosy.

I potem, gdzieś w nocy, rozpłakałam się. Z żalu, z tęsknoty, ze złości.

Wtedy, w piątek, po tej rozmowie przez telefon, On poszedł gdzieś na dyskotekę. I to w piątek był z jakąś panienką.

Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że to na tym piątku się nie skończyło, że może się z nią dalej spotykał... Więc cóż, to tak. Nie ta, to inna. Nie ja... To co, że nie JA.

Potem znowu gdzieś w nocy mówię, że: .... kocham. Tak bardzo Go kocham - czy to dla Niego nic nie znaczy? ... A jak Ci się wydaje? - Jego odpowiedź. Potem usnęliśmy.

Ranek był cichy. On wstał, było za dziesięć siódma, gdy wyszedł. Miał iść do pracy, ale było późno. 

Czułam się fatalnie. Przez cały dzień miałam "szumy" w głowie. Zefirek. 

On wyszedł przed siódmą. Otworzyłam drzwi i stanęłam za nimi, jakbym chciała się schować. Stanął w tych drzwiach, zawahał się i tylko cicho powiedział "cześć"...






wtorek, 4 czerwca 2013

Moje Dziesięć Przykazań

Więc nie ma.
Tego, na co czekałam. 
Potwierdzenia. Że warto czekać.
Jest inne potwierdzenie. 
 NIE WARTO CZEKAĆ.
Nie, źle. Nie tak. Inaczej.
 NIE OCZEKIWAĆ.
A kiedy czeka się każdym ziarnkiem piasku?
Jest sposób.
Przywołać wichurę, tajfun, który rozpędzi, rozsypie,
 rozniesie piasek na wszystkie strony świata. 
Włączć Pink Floyd na przykład.
Usiąść na podłodze. 
 Bliżej ziemi.
Głowę ukryć w ramionach: spróbować nie płakać.

1. Nie wymagać.
2. Nie oczekiwać.
3. Nie czekać.
4. Nie myśleć. 
5. Nie rozmyślać.
6. Nie wspominać.
7. Nie pamiętać.
8. Nie tęsknić.
9. Nie prosić.
10. Nie kochać.

MOJE DZIESIĘĆ PRZYKAZAŃ.
POWIESIĆ NAD ŁÓŻKIEM.
ALBO LEPIEJ: OBOK TELEFONU.
MOŻE WTEDY ZMIENIĘ. 
CO?
SWÓJ LOS.
JAKI?
NIESZCZĘŚLIWIE CZEKAJĄCEJ.





piątek, 31 maja 2013

Jedna strona - zakończenie

Jedno spojrzenie - i widać to, czego nigdy nie widzisz. Jedno słowo - i słychać głos, którego nigdy nie słyszysz. Jedna myśl - i jest to, czego nigdy nie rozumiesz. Nic nie jest obrazem w twoim oku, słowem w twoich ustach, myślą w twoim jasnym umyśle. Jesteś lustrem, w którym odbija się wszystko, świat jest twoim dziełem, tym wszystkim, czego nie umiesz - znikąd- donikąd. Prawda, która nie uspokaja tego, co - nie wie, czym jest odwaga i strach, co nie musi wcale cię znać. Nie ma żadnego umysłu, żadnych oczu, uszu i ust. Nie zniszczy cię nikt, kto cię na zna, kogo kochasz, kogo znasz. Widzą to ludzie, którzy ujrzeli w tobie swój świat - i w których ty ujrzałeś własny - ani lepszy, ani gorszy - wasz. 

I odbite światło...




środa, 29 maja 2013

Jedna strona

Jedno spojrzenie - i widzisz wszystko to, czego nigdy
naprawdę nie widać. Jedno słowo - i upadek w rzekę słów, mówiących wszystko i nic. Jedna myśl  - otchłań tego wszytkiego, co jest nie do pojęcia. Wszystko jest obrazem w twoim oku, słowem w twoich ustach, myślą w twoim ciemnym umyśle. Świat zasłoniłeś lustrem, które odbija tylko ciebie, to, co umiesz, świat jest twoim dziełem - odtąd  dotąd. Kłamstwo, które usokaja nie ciebie, tego, który boi się ciebie, przeczuwając i spodziewając się ciebie niejasno - nie chcę cię znać. Ciąży ci maska twarzy, słowo w ustach, myśl w twoim - cudzym... umyśle. Obcość udziela się ludziom, którzy stają wobec twego lustra. Nie chcą z tobą przegrać, nie chcą z tobą wygrać - walczą o swoje - dni lepsze, ani gorsze - także lustro.




sobota, 25 maja 2013

Amen

Jak pamięć więzi; czy to więzienie jest 
pamięcią? ... I wspomnienie czarną kredą na
białej tablicy: ZAPISANE. Myśl chce uciec,
wyfrunąć do morza i słońca, i wolności.
    Zostanie. Kawałek serca
z bursztynu. Ciepłej barwy i zapisaną
historią wieku miłości - 
  - i uwięziony, utopiny robak
       w cieple bursztynu.
       Zawinę go rąbek muślinu i 
       schowam na dnie morza,
       a potem już będę brać czeki
    - na miłość.

I żegnaj na wieki.
          (Wieków. Amen.)



piątek, 24 maja 2013

Zakończenie listu

... Padając, wydrzesz ze środka to, czego nie umiesz nazwać. Bo najpierw usłyszysz dźwięk, a było jeszcze ciemno... To było jakiś czas temu, gdy wszystkie dźwięki nakładały się na siebie ponad tą obecnością, którą przemierzałaś - to wtedy pojęłaś ten dźwięk rysujący słowa, słowa, które - tak - wiem, były słowami ludzkimi.

Tamten moment był końcem przedświtu, był pierwszą światłością - i nagle w niej ujrzałam wyraźnie miejsce, które On zajmował - było puste, nie było mnie tam. Czułam ból, klęskę..., jak wszystko to, o czym rozmawialiśmy - i co (czy wiesz o tym ?) wcale nas nie wiąże - nie ma mnie tam - nigdy nie będzie - bo nie chcesz tego. Nie ma żadnej łączności. A teraz idę przed siebie, omijam puste miejsca, przystając tylko od czasu do czasu, by dopisać kilka słów do swojego ja - listu, którego nigdy nie wyślę - czuję wtedy ten ból, który pulsuje pod skronią, pod każdym kamieniem - nie tylko - nas wszystkich. Przemijanie. Pamiętam Twoje słowa o tym samym, więc posłuchaj jeszcze --- bierze się stąd,że jesteśmy tam, gdzie nas nie ma - byłbyś szczęśliwy, gdybyś wypełnił sobą jakieś miejsce. Chyba tylko po to piszę ten list - i nie wiem, dokąd mam go wysłać... tego adresu już nie ma...

Jeśli jesteś - napisz, gdzie...

Nie wiem, dokąd mam wysłać swój list...



środa, 22 maja 2013

List z przeszłości

Życie pozwala nam żyć - tak jak nam pozwala - nic więcej. A ty chcesz wciąż Jego spełnienia, schodzisz do piwnicy nocy i uważasz to za naturalny bieg rzeczy - a gdy spojrzysz w górę, razi cię światło, bo  wierzysz w ciemność, choć może wiara nie sprowadza światła - i nie czekasz na Nie. Porażki uczą cię cierpliwości - lecz nie przynoszą spokoju - to, co w tobie wrze, to twoje myśli i marzenia, które usiłujesz odnaleźć w oczach innych. Mylisz się - one się nie odbiją w ich oczach, chociaż drugie ja odpowiedziało tak. Twoje zwycięstwo jest pozorne. Chwytasz je jak ostrze, bo je widzisz na horyzoncie swoich nadziei. Twój zwycięski błąd spłonie szybko, a popiół będzie tylko śladem twojej zgody.

Nie będziesz zaglądał w serca innych ludzi, gdy zrozumiesz, że wszystko jest niczym i każdy jest niczym. Bo to tylko twój wzrok, który usiłował przeniknąć pustkę spojrzenia. I gdy walczysz i się zgadzasz, jest nie tak. Sąd, który wydajesz, jest zbędny - ale tego nikt ci nie powie. Musisz to wiedzieć sam. Bo wiesz, że nie wiesz nic, a musisz wiedzieć wszystko. To, czego nie ma - istniejąca pustka beznadziei - to jedynie może być twoją pełnią i nadzieją. 

Czeka cię daleka droga, z której nie możesz już zawrócić, i nie możesz nigdzie się zatrzymać, nawet wtedy, gdy padniesz...




sobota, 18 maja 2013

Znowu w drodze

  Miłość odeszła. 
Była ciemna jak ta strona księżyca,
  której nigdy nie widzimy.
Otoczona tym nieznanym,
  głębokim
      i nieodgadnionym
A z naszej strony
  lśniąca blaskiem odbitym
      Niewłasnym.
Dawała i słodycz złudzeń i 
  bólu ukłucie.
Nie dawała pewności ani nadziei 
  tylko rozterki.
Poszła sobie - niechciana,
  niepielęgnowana,
wygaszona, rozmemłana 
  w swej istocie.
Popiół, pod którym jeszcze
  tlą się węgle - to wszystko,
co zostawiła, lecz iskra
  jest już zbyt słaba
i - niepodsycana
       zaśnie.
Taki właśnie jest koniec złudzeń.



czwartek, 16 maja 2013

Akt III, Scena II

Do czego jest zdolna zakochana kobieta, która chce zatrzymać faceta przy sobie, dodajmy - kobieta zaślepiona? Do zrobienia z siebie kompletnej idiotki. Do wykonania telefonu w celu odbycia decydującej rozmowy, o tym, co ich właściwie łączy (bo ciągle myśli, że coś ich łączy). Do zaaranżowania spotkania i do wystrojenia się na to spotkanie, żeby dodać sobie "uroku". Nawet do zapalenia papierosa, chociaż nie ma o tym pojęcia i nawet nie potrafi odpalić zapalniczki.

Tak, byłam do tego zdolna. I do wielu innych rzeczy, tylko po to, żeby - właśnie, żeby co? ... - 


Żeby odbudować nasz świat,
żeby podtrzymać złudzenia,
żeby ratować coś, czego nie było,

żeby usłyszeć... 
żeby poczuć...
zimny prysznic.


Wyglądało na to, że On nie pamiętał, nie chciał pamiętać, jakby nigdy nic nie powiedział. A Ona pamiętała. Każde słowo nosiła w sobie. Tym żyła od kilku dni. Chciała potwierdzenia. 

Usłyszała:
- Spróbować być razem? My nigdy nie pasowaliśmy do siebie. Miałabyś ze mną same kłopoty. Za bardzo się różnimy.
- W takim razie przez te cztery lata nie pozwoliłeś, żebym Cię poznała. Kim byłeś? Nie znam Cię... Co to było?
- To była przyjaźń. I nadal może być. Chciałbym, żebyśmy się przyjaźnili.
- Chciałbyś? To niemożliwe. Kocham Cię. Kochałam od początku. Wiedziałeś o tym, pozwoliłeś. 
- Tak, wspominałaś mi o tym.
- Wspominałaś?! Wspominałaś?! To było całe moje życie... "Kochać", to znaczyło dla mnie kochać Ciebie. Nigdy mi na to nie pozwoliłeś. Albo nie! Pozwalałeś, bawiłeś się tym.
- Ja nie umiem tak okazywać uczuć. 
- Wiesz co?! Życzę Ci szczęścia. I wiesz co? Wcale go nie ma. Nie znajdziesz...

Po tych słowach odwróciła się, odeszła. To już nie miało żadnego sensu. 

Ale On stał w tym miejscu, w którym Go zostawiła, stał długo. To był Jego ostatni obraz w Jej pamięci.



P.S.

Spis spostrzeżeń.
W kącie jest ciemno.
Wzrok naznacza piętnem każdy obiekt.
Woda jest to szkło, tylko ciekłe.

Od szkieletu straszniejszy jest Człowiek.




środa, 15 maja 2013

Leszek. Akt III, Scena I

Nie umiałam sobie tego odmówić. To uzależnienie. Zadzwonić, usłyszeć Jego głos. Mam wymówkę. Jest sierpień i Jego urodziny - więc jakieś życzenia i - Jego głos:

- A może się spotkamy? Ale nie u mnie. U znajomej. Tam robię  imprezę.

Zbaraniałam. Tak się głupio poczułam. On nigdy nie nazywał rzeczy po imieniu/mnie też. A to przecież na pewno jego dziewczyna/haha/więc jej też nie nazywa. Cóż, propozycja jakby na czasie. Właśnie wróciłam z wakacji nad morzem, byłam opalona i czułam się pewnie. Nie mam nic do stracenia. Wchodzę w to.

- Przyjadę, ale będę z kimś. - Tym kimś był Andrzej i wiedziałam, że się zgodzi. Znał tę historię.

Spóźniliśmy się. Podeszliśmy do furtki, to był ładny domek ukryty w lesie. On nas zauważył, chyba czekał. W Jego oczach było zaskoczenie, niedowierzanie. Wyciągnęłam rękę (tylko, ale czułam ogień), a On wykonał ruch, jakby chciał mnie objąć, ale nie odpowiedziałam tym samym ruchem, zastygł, cofnął się. Wyglądał jakoś inaczej, obciął włosy... Ale nie widzieliśmy się pół roku. 

Potem dałam Mu idiotyczny bukiecik groszku. Chyba był rozczarowany. I dodałam jakieś życzenia:

- Życzę Ci, żebyś się bogato ożenił. Chyba jesteś na dobrej drodze. 

Czy musiałam aż tak grać...? Dobrze, że Andrzej był blisko.

To była fajna impreza, tańczyliśmy, piliśmy. Świetnie udawaliśmy.  Ta dziewczyna to Agata, On mówi na nią "Aga", nie wnikała w szczegóły, nie zadawała pytań. Musiałam obiektywnie przyznać, że nawet do Niego pasuje. Bawiłam się całkiem nieźle. Udawałam, że Go wcale nie dostrzegam.

To On pierwszy nie wytrzymał tego napięcia - jednak jakieś było. Nagle usłyszałam TĘ MELODIĘ. "Dla Elizy". TO JUŻ BYŁO! To przecież już było... 

Kiedy nasze oczy się spotkały, On porwał mnie za rękę: 

- Chodźmy stąd! Muszę w końcu z Tobą pogadać!


Jego oczy patrzyły niecierpliwie, łakomie i z tęsknotą. Wyszliśmy w noc. On wziął ze sobą butelkę...

- Kim jest ten Andrzej? Skąd się wziął?! 
- To nie Twoja sprawa. Jest, i jest dobrze. Tobie nigdy nie  zależało.
- Nie! Ja zawsze kochałem Ciebie na swój sposób. Ale nigdy nie byłem Ciebie wart. My, we dwoje, moglibyśmy ich wszystkich zrobić w chu..., wystarczyłoby, że byśmy na siebie spojrzeli!!!
- A ile razy ja chciałam Ci powiedzieć, że "kochać" to znaczy dla mnie kochać Ciebie!

On jakoś się miotał, rzucał, krzyczał. Ale do mnie dotarło tylko wyznanie, na które tak czekałam... i nawet nie zauważyłam, że było w czasie przeszłym.

Wróciliśmy w końcu. Znalazłam Andrzeja przy barku. Nalał mi wina i o nic nie zapytał, tylko smutno popatrzył.

Potem jeszcze zobaczyłam Jego... kompletnie pijany leżał na kanapie.

Dlaczego wtedy w końcu nie pojęłam, że to ciągle Lustro? Odbite światło...





wtorek, 14 maja 2013

Intermedium

Posłuchaj tylko moich słów gorących, 
wołających nocą, 
bo zegar bije raz po raz,
bo szybko płynie noc i czas... 
... "kocham Cię kochanie moje,
to oczy Twoje we mnie wpatrzone...
i ciało mi płonie..."
Czemu tak daleko stąd są Twoje dłonie?!

Srebrzyste gwiazdy tylko nas wołają,
tylko nam migocą i księżyc nawet daje znak,
i stary zegar mówi tak:
"więc teraz serca mam dwa, smutki dwa...
wieczory długie i złe, krótkie dnie..."
... i nie wiem, czy prawda to,
czy ciągle śnię?

Jedyny mój, wołam Cię, 
do nocy nie chcę czekać dłużej,
bo zegar bije raz po raz, 
bo szybko płynie noc i czas... 

Do Twoich stóp niech znów płynie moja piosenka...
że "tak kocham Cię kochanie moje..."
choć rozstanie to udręka...
"tak kocham Cię kochanie moje...",
więc póki życie jeszcze trwa,
przyjdź do mnie i nie czekaj dnia...





poniedziałek, 13 maja 2013

Leszek. Akt II

To wszystko powraca we mnie. Słowa, słowa... cała ta Noc. Obrazy pamięci zacierają się, gdy zastygają słowa. Urywki, fragmenty. Czy to był sen? Byłam tylko odbitym światłem. 

Chyba jeszcze jestem pijana. Jeszcze czuję Jego dotyk, jego pocałunki. A miałam przecież odejść. Upajałam się myślą o rozstaniu. 

To była gra. 
Zapomnieć.
Wymazać - winy poczucie.
I przybić do brzegu
i znaleźć ten ląd
i spojrzeć za siebie
i pomyśleć - błąd!

Tego Sylwestra nigdy nie zapomnę. Więc miałam odejść i nie zrobiłam tego, nie po tej nocy.

Ale to było tylko lustro. Odbite światło. Każdy człowiek ma swoją tajemnicę, swoje lustro. 

Tylko - dlaczego? 

Więc... udało się w końcu być we dwoje. Było dużo wina i szampana. A kiedy mówiłam "pragnę...", dolewał mi szampana.

"Pragnę..." I to znowu był szampan.

"Pragnę..." I to w końcu były jego usta. Czułam je jak przez sen, zdziwiona i zszokowana, że on To potrafi.

(Jeśli spotykasz się z chłopakiem przez rok, a on cię nigdy nie pocałuje i myślisz, że to nigdy nie nastąpi, to możesz być tym w końcu zdziwiona.)

Potem mówił o Julii i coś jeszcze, że była jakaś pierwsza, ale że to z Julią było wspaniałe i niepowtarzalne, i piękne.

Zabolało.

Chciałam się odwrócić, a on przytulił mnie mocno. Mówiłam straszne głupstwa i tak wyszło, że byłam zazdrosna, że nic o nim nie wiem. Ale wiem - że nie kochał mnie nigdy. 

Powiedział (!) "to wcale nie jest takie pewne" ... i jeszcze coś... "masz przyjemne ręce".

"I jak z tym żyć?" 

Potem już było wiadomo.

Przyszedł poranek. Szary. Zimny. Prawdziwy. Prozaiczny.

Leżeliśmy półnadzy na podłodze. To było prawdziwe przebudzenie. Jak w tej piosence: "uciekaj skoro świat, bo potem będzie wstyd". Ten, kto napisał, musiał to wiedzieć.

A powinno być tak: budzisz się przy nim i nie czujesz wstydu, nie musisz się spieszyć, idziesz zrobić kawę. On czeka na ciebie i jest dalszy ciąg.

Ale to nie tak. Było. Replay.

Budzisz się, nie wierzysz. W swoje szczęście. A on się po prostu odwraca, jest zdenerwowany, spieszy się. Gdyby nie szampan, nie byłoby tej nocy. Więc tak można odejść, jak gdyby nigdy nic.

Uciekam ze wzrokiem i słowami,
uciekam ze smutkiem i ze łzami, 
które nigdy nie popłyną ...
 - wyschną z latami

Cdn...




niedziela, 12 maja 2013

Leszek. Akt I

Jak To się zaczęło...

Jak To się w ogóle zaczyna?

Pamiętacie? Gest, spojrzenie, ulotny zapach , jakieś słowo?

      To była melodia "Dla Elizy".  Beethoven.

Szkolny korytarz, grupki młodzieży i nagle TA melodia, dobiegająca z sali muzycznej.

Nasze oczy się spotkały. Wyłączyły nas, odłączyły od reszty świata. Mógł przestać istnieć... I co z tego, kiedy byliśmy MY i TO niepojęte odkrycie.


- Czy wiesz, co jest Najważniejsze?
- Opowiedz mi o tym.
- Ale Ty myślisz, że to coś wielkiego i wzniosłego. A moje   
  Najważniejsze jest bardzo małe i proste.
- Słucham, to jest nawet ciekawe.
- Nie, nie jest ciekawe - jest Najważniejsze. Rozumiesz?
- Tak, widzę tę różnicę.
- Więc Ci powiem... 
  To jest to, gdy idziemy ulicą i jesteś blisko, 
  i gdy siedzimy na ławce i mówię Ci wszystko,
  i to gdy się włóczymy bez celu,
  i gdy długo rozmawiamy w nocy,
  i gdy ukradkiem spoglądasz prosto w moje oczy,
  gdy na Ciebie czekam, 
  i gdy jesteś ponury,
  i gdy mnie słuchasz spokojnie w cichym zamyśleniu,
  gdy odpowiedź widzę w Twym jednym spojrzeniu...
  
- Wiesz już, co jest Najważniejsze?
- Taak. 
- To powiedz mi.
- Rzeczywiście. Masz rację. To po prostu TY.




Leszek. Preludium

 Nie znikaj, proszę nie
znikaj z mojego życia
 jak iskra.

Nie chcę byś został tylko 
dobrym wspomnieniem 
o miłości niespełnionej
           - dlaczego?

Moje serce wybrało,
jesteś teraz moim powietrzem,
którym oddycham i gdy
Cię nie ma, duszę się,
                  ginę.

Weź mnie za rękę
i poprowadź 
       przez życie - 
 daję Ci je - nie odrzucaj
tego daru - większego 
 już nie mam...


piątek, 10 maja 2013

Miłosny tryptyk /3

Nie ma nic gorszego od niepewności,
 nie ma nic gorszego od namiętności,
nie ma nic gorszego od bólu tęsknoty...

... Nie chcę żyć.
 Nie mam na to ochoty.




Miłosny tryptyk /2

Szum fal w ciszy nocy
 - to Ty.
Zapach trawy o zmroku 
 - to Ty.
Księżyc nad Twoim domem
 i słońca zachód - gdy płonie.

Kocham Cię każdą myślą i snem, 
 kocham Cię nocą i dniem.
Kocham Cię każdym spojrzeniem...
 - lecz wciąż jesteś tylko marzeniem.



Miłosny tryptyk /1

Coś boli - jedno słowo - 
            zapomniałeś.
Coś boli - drugie słowo - 
            obiecałeś.
Coś boli - to już trzecie - 
            nic nie chciałeś.
Coś boli - to ostatnie - 
            nie kochałeś...



czwartek, 9 maja 2013

Powrót

Wyszedł. 
Tym razem na zawsze.
Zamknęłam za nim drzwi.
Muszę zamknąć serce
i klucz wyrzucić w piach. 
                 To strach
wciąga jak silny wir...

"Nie masz czego żałować,
on da ci bezpieczeństwo, 
a ja jestem świr."

Cisza, ten wieczór już minął.
On wróci. Zadzwoni któregoś dnia
i do niczego się nie przyzna.
Lecz klucz wyrzuciłam w piach.
          W powietrzu jego zapach...
          jak pachnie mężczyzna?

On znowu otworzył te drzwi. 
Trochę oddycham.
Posłuchaj: "Tak długo do Ciebie szłam..."
Patrzy: 
"Przecież mówiłem Ci - 
nigdy nie mów nigdy."

środa, 8 maja 2013

Nowy dzień

Noc zasypia.
I zasnąć nie może.
To muzyka cicho łka, 
księżyc ruszył w powrotną drogę
i wędrówka zbyt długo trwa. 

Dokucza mi blask nocy, 
czas, który się toczy
jak piłka, jak księżyc zielony,
malowany obraz nadziei,
nigdy nie ukończony.

Wstyd mi, że łzy płyną
jak zmarnowane lata.
Gdzie są dziś tamci ludzie?
Rozbiegli się w strony świata.

To będzie - nowy dzień czekania, 
nowy dzień nie - widzenia.
Czy muszą istnieć rozstania, 
pamięć, żal i wspomnienia?




100

Witaj, mój setny czytelniku. Nie wiem, kim jesteś, ale życzę Ci "szczęścia w miłości", chociaż prawdziwa miłość nie jest tak prosta, jak się o niej mówi. Jeśli chcesz się wypowiedzieć na temat moich tekstów, z chęcią przeczytam Twój komentarz. "Poezja"  to wielkie słowo, a ja kiedyś chciałam zostać poetą, fajnie że teraz są blogi.


Ona nie wróci

Noc. Głębia. Przepaść. 
Bez ram.
Wyrwany obraz.
Niedokończony.  
Dlaczego?
Znowu nie ma Cię tam  
 gdzie czekam. 
Strach przed powrotem -
 - do wspomnień.
I tamten krzyk:
 "nigdy nie zapomnij o mnie!"

Noc. Przykrywa całunem.
Jak kocem - śmiertelnie.
I nie odfrunę, nie odfrunę.
Bo sama skrzydła wyrwałam.
By nie powracać 
 (by czekać wiernie).


On chce wrócić...

Szedł w spiekocie. Drogą.
 Nie widział nikogo.
Skryty. Zamknięty w sobie.
 Omijał spojrzenia.
Szary płaszcz okrywał.
 I jeszcze wspomnienia. 

Wędrowcze. Nie można zapomnieć.
 Tęsknisz zbyt ogromnie. 
Ale to nie ty.
 Tylko dusza.
Ona cię gna. Ona zmusza.
 Pamiętać nie chce ciało. 
Miało dość, 
 pieszczot niemało.
Ono idzie tą drogą,
 nie widząc nikogo. 
Lecz dusza pozostała przy tej...
 co jej nie chciała.

Zgnębione ciało szuka
                     własnej duszy.
Chcę je minąć obojętnie.
 Mnie to już nie wzruszy.

wtorek, 7 maja 2013

Po rozstaniu

Droga. Pył. Kurz. Piach.
Przestrzeń czarna poza mną.
  I otchłań.
Nic nie ma w oddali.
Światełko? Blade.
  Latarnia się pali.
Nie ma kwiatów.
Drzewa umarły.
Idę nie patrząc.
  Zamarł. Krzyk. 
  Czyjeś ręce.
  Lepkie. Mokre.
  Nienasycone. 
Drżące. Gorące z pożądania.
Czuję na twarzy.
  Nagle. Bez pytania.
Zastygłam. Chcę być słupem. 
Umarłym ciałem.
  Łzy płyną obrzydzenia.
I potem inne ręce.
Czuję. Na piersiach. Brzuchu.
Wiele rąk mnie dotyka.
Umieram. Nie mogę krzyknąć.
  Wykonać żadnego ruchu.
Rozerwą mnie. Pohańbią.
Ich dotyk jest jak język 
  obrzydliwego gada. 
Przepalają mi skórę. 
  Nagle - wyrywam się.
  I znowu padam.
Nie mam sił by uciec.
Przykute moje ciało 
  pokrywa mgła i piach...


- Obudź się.

- Przecież już jasno.

- To sen.

- I nocny strach.



poniedziałek, 6 maja 2013

Czekam...

Czekam 
  tej chwili 
gdy cała drżąca
stanę przed Tobą
  a Ty
wyciągniesz
po mnie ramiona
i całą mnie w nich
  ukryjesz
schowam się w Tobie
  i nic 
  i nikt
nie odbierze nam 
tego spotkania
w zaczarowany krąg
Twych ramion 
nie wślizgnie się 
żaden cień

jeszcze tylko jeden dzień...