Wyszedł.
Tym razem na zawsze.
Zamknęłam za nim drzwi.
Muszę zamknąć serce
i klucz wyrzucić w piach.
To strach
wciąga jak silny wir...
"Nie masz czego żałować,
on da ci bezpieczeństwo,
a ja jestem świr."
Cisza, ten wieczór już minął.
On wróci. Zadzwoni któregoś dnia
i do niczego się nie przyzna.
Lecz klucz wyrzuciłam w piach.
W powietrzu jego zapach...
jak pachnie mężczyzna?
On znowu otworzył te drzwi.
Trochę oddycham.
Posłuchaj: "Tak długo do Ciebie szłam..."
Patrzy:
"Przecież mówiłem Ci -
nigdy nie mów nigdy."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz