Do Czytelnika

Moje teksty tworzą pewną całość. Nie są jednak rozdziałami jednej powieści. A jeśli już to jest to raczej opowieść szkatułkowa. Jeśli chcesz przeżyć coś wyjątkowego, zacznij czytać od początku ;)

poniedziałek, 13 maja 2013

Leszek. Akt II

To wszystko powraca we mnie. Słowa, słowa... cała ta Noc. Obrazy pamięci zacierają się, gdy zastygają słowa. Urywki, fragmenty. Czy to był sen? Byłam tylko odbitym światłem. 

Chyba jeszcze jestem pijana. Jeszcze czuję Jego dotyk, jego pocałunki. A miałam przecież odejść. Upajałam się myślą o rozstaniu. 

To była gra. 
Zapomnieć.
Wymazać - winy poczucie.
I przybić do brzegu
i znaleźć ten ląd
i spojrzeć za siebie
i pomyśleć - błąd!

Tego Sylwestra nigdy nie zapomnę. Więc miałam odejść i nie zrobiłam tego, nie po tej nocy.

Ale to było tylko lustro. Odbite światło. Każdy człowiek ma swoją tajemnicę, swoje lustro. 

Tylko - dlaczego? 

Więc... udało się w końcu być we dwoje. Było dużo wina i szampana. A kiedy mówiłam "pragnę...", dolewał mi szampana.

"Pragnę..." I to znowu był szampan.

"Pragnę..." I to w końcu były jego usta. Czułam je jak przez sen, zdziwiona i zszokowana, że on To potrafi.

(Jeśli spotykasz się z chłopakiem przez rok, a on cię nigdy nie pocałuje i myślisz, że to nigdy nie nastąpi, to możesz być tym w końcu zdziwiona.)

Potem mówił o Julii i coś jeszcze, że była jakaś pierwsza, ale że to z Julią było wspaniałe i niepowtarzalne, i piękne.

Zabolało.

Chciałam się odwrócić, a on przytulił mnie mocno. Mówiłam straszne głupstwa i tak wyszło, że byłam zazdrosna, że nic o nim nie wiem. Ale wiem - że nie kochał mnie nigdy. 

Powiedział (!) "to wcale nie jest takie pewne" ... i jeszcze coś... "masz przyjemne ręce".

"I jak z tym żyć?" 

Potem już było wiadomo.

Przyszedł poranek. Szary. Zimny. Prawdziwy. Prozaiczny.

Leżeliśmy półnadzy na podłodze. To było prawdziwe przebudzenie. Jak w tej piosence: "uciekaj skoro świat, bo potem będzie wstyd". Ten, kto napisał, musiał to wiedzieć.

A powinno być tak: budzisz się przy nim i nie czujesz wstydu, nie musisz się spieszyć, idziesz zrobić kawę. On czeka na ciebie i jest dalszy ciąg.

Ale to nie tak. Było. Replay.

Budzisz się, nie wierzysz. W swoje szczęście. A on się po prostu odwraca, jest zdenerwowany, spieszy się. Gdyby nie szampan, nie byłoby tej nocy. Więc tak można odejść, jak gdyby nigdy nic.

Uciekam ze wzrokiem i słowami,
uciekam ze smutkiem i ze łzami, 
które nigdy nie popłyną ...
 - wyschną z latami

Cdn...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz