który ma naturę kota;
przychodzi to... łasi się,
przytula.
Odchodzi.
Śpi słodko zawinięty w kłębek,
wraca nie zgadniesz kiedy,
i znika.
Wraca o najdziwniejszych porach
i chce, żeby go wpuścić,
i znowu znika.
Zamykasz za nim drzwi
i nie wiesz, kiedy...
rzuci ziarnkiem piasku
w twoje okno.
Tomasz
przyszedł i:
- mam takie dziewczyńskie marzenia
dostać ogromny bukiet róż
żebym nie mogła go ogarnąć.
I to stało się tak:
znowu wyciągnął mnie
na nocny spacer
zobacz ile róż!
(to rondo w środku miasta)
wlazł tam,
zanurzył się
wynurzył z naręczem kwiatów
przyklęknął
(asfalt w centrum miasta).
- O tym marzyłaś?
Więc wyciągam ramiona i ogarniam ten bukiet.
To jest szczęście.
Proste.
On - róże - ja - noc.
(...)
Stajemy w blasku latarni.
- Rany! Jak ty wyglądasz?!
- ???
- Jesteś cała umorusana.
- Ty też! Co to jest?
Ręce, nasze twarze, ubrania - są wymazane czymś czarnym i kleistym. Patrzymy na siebie i wybuchamy śmiechem. Róże zerwane na rondzie w centrum miasta były po prostu brudne od spalin. I my też.
- Tak. O tym marzyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz