Do Czytelnika

Moje teksty tworzą pewną całość. Nie są jednak rozdziałami jednej powieści. A jeśli już to jest to raczej opowieść szkatułkowa. Jeśli chcesz przeżyć coś wyjątkowego, zacznij czytać od początku ;)

piątek, 3 maja 2013

Tomasz

Jesień 1987 

Nie dostała się na ten film. Tłum wypchnął ją na zewnątrz. Trudno, zrezygnuję. Co za głupi tytuł! "Miłość, szmaragd i krokodyl". Czy ci ludzie powariowali? Jeszcze nigdy nie widziałam takich tłumów. Złapię autobus i wrócę do domu.

- Hej, dziewczyno! Co się tak martwisz? Może pójdziesz gdzieś ze mną?

Ton jego głosu sprawił, że stanęła w miejscu. Najpierw zobaczyła siwą chmurę papierosowego dymu, a potem dopiero całą postać. Był wysoki i jakiś taki szczególny. Nie dostrzegła jednak jego oczu, bo zasłaniała je wielka czapa. No i ten dym. Co on, na Boga, palił? (Potem wiedziała, że to były "Extra Mocne, bez filtra". Ale to było długo potem.) Teraz po prostu powiedziała:

- Nie chodzę nigdzie z nieznajomymi. 

- Jak podasz swój telefon, nie będę nieznajomym.

- Dobra, co mi szkodzi? I tak nie zadzwonisz.

- Poczekaj, muszę zapisać.

Mówiąc to, wyjął z kieszeni - oczywiście - beznadziejnie pomięte opakowanie po papierosach. I czymś (?) naskrobał ten numer.

Rzeczywiście. Nie zadzwonił.


Wiosna 1988

Późnym wieczorem niespodziewany dzwonek telefonu oderwał ją od książki. To nie była właściwa pora na rozmowy. Mieszkała na stancji i nie lubiła się tłumaczyć z takich sytuacji. W słuchawce odezwał się nieznajomy głos:

- Cześć. To ja, Tomek. Możemy się spotkać?

- Przepraszam, to chyba pomyłka.

- Żadna pomyłka. Poznaliśmy się pod kinem. Masz ochotę na spacer? Jest ładny wieczór.

No tak! To chłopak spod kina, z twarzą ukrytą w papierosowym dymie.

- Człowieku! To minął chyba rok świetlny! Ale masz pomysły. Chyba dlatego chcę cię zobaczyć.


To był piękny, nocny spacer.


On zawsze dzwonił o najdziwniejszych porach. Wszędzie zostawiał niedopałki papierosów. Ona je zbierała i wklejała do pamiętnika. Kiedy raz skończyły mu się fajki...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz