Szedł w spiekocie. Drogą.
Nie widział nikogo.
Skryty. Zamknięty w sobie.
Omijał spojrzenia.
Szary płaszcz okrywał.
I jeszcze wspomnienia.
Wędrowcze. Nie można zapomnieć.
Tęsknisz zbyt ogromnie.
Ale to nie ty.
Tylko dusza.
Ona cię gna. Ona zmusza.
Pamiętać nie chce ciało.
Miało dość,
pieszczot niemało.
Ono idzie tą drogą,
nie widząc nikogo.
Lecz dusza pozostała przy tej...
co jej nie chciała.
Zgnębione ciało szuka
własnej duszy.
Chcę je minąć obojętnie.
Mnie to już nie wzruszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz